14 marca ’09
Dzisiaj byliśmy w szkole. Ale nie była to całkiem normalna placówka oświatowa. To coś to również dom magiczny. Klasy przypominają małe sceny – kilka krzeseł, reflektory, zasłonięte grubą kotarą okna. Na wieszakach nie było płóciennych woreczków na buty i strój gimnastyczny tylko lalki, kukiełki, marionetki i maski. Kuba i Marek byli zafascynowani. Właściwie przez 2 godziny rodzice mogli dla nich nie istnieć. Tylko w trakcie mini przedstawienia opanowali swój żywioł. Sztuka pochłonęła uwagę widzów – zwłaszcza tych co siedzieli blisko sceny. A po przedstawieniu na wszystkich czekała niespodzianka – pizza w wielu odsłonach. Ach nie dodaliśmy, że do tej szkoły zaprosiło nas hospicjum. Dziękujemy.