18 lutego ’12
Wytrwali czytelnicy już dawno zauważyli, że sporo miejsca na moich stronach poświęcam balom. Dlaczego? Ktoś inny zapyta jeszcze – a dlaczego nie opisuję tego co dla mnie najważniejsze, najbliższe? – o chorobach, o zmartwieniach, o zmęczeniu, o niezbędnych wydatkach, o … Powiem Wam, że strona w internecie zaistniała właśnie po to by informować o moich problemach, by zwrócić uwagę jak trudno jest mi być i nie ukrywam, prosić Was o pomoc. I o takich sprawach mówią pierwsze moje wpisy. Szybko się okazało, że pisanie tylko o tych problemach nie przynosi ulgi. Pomyślałam, że jeśli mówienie o chorobach nie jest dla mnie miłe, to jak Wy się czujecie czytając o tym? Wiem, że zaglądacie na moją stronę, hojnie obdarowujecie mnie funduszami bym dalej mogła się leczyć i uczęszczać na różne terapie. Ale nie mogę Wam zagwarantować, że będę zdrowa, że kiedyś sama usiądę, że będzie dużo lepiej. Dlatego daję Wam czasami tę część mojego życia, kiedy jestem szczęśliwa, a może za dużo powiedziane – kiedy jest mi po prostu dobrze. Stąd te bale, przyjęcia, prezenty, nie tylko moje ale i moich najbliższych, najważniejszych osób. Powstała niepisana i niemówiona „odwrotna reguła”: jeżeli nie piszę, to nie dlatego, że nic nie mam do powiedzenia, ale dlatego, że nie chcę pisać o tym co mnie (Was) martwi. A miał być to tylko wstęp do pewnego wydarzenia związanego z karnawałem i z moją serdeczną przyjaciółką z Poznania.
18 lutego odbył się Bal Dziekana, tego od geografów i geologów, na Uniwersytecie w Poznaniu. Bal, na którym ja też zagościłam ale nie osobiście. Godnie zastąpiła mnie moja droga koleżanka Hania. Już po raz trzeci zorganizowała mini wystawę, ze mną w roli głównej. Przedstawiła mnie całemu gronu balowiczów i zaprosiła do odwiedzenia „mojego świata”. Po takiej rekomendacji nie pozostaje mi nic innego jak podziękować bardzo Hani oraz powitać moich nowych gości. Słyszałam, że moja wystawa nie przeszkodziła w zabawie, która trwała do rana. Za rok też chcę tam być!
Ps. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. W ciągu 8 lat powstało już kilka dzieł, bardziej lub mniej wartościowych, których w pewien sposób ja byłam natchnieniem. Skoro nie muszę chodzić do szkoły, sprzątać, sama dbać o czystość moich ząbków to przynajmniej inspiruję innych do działania. Taka jest ciężka praca celebrytki.
Hanka - moja koleżanka z Poznania
🙂 Tak, Ulcia – to prawda masz wśród nas wielu dobrych znajomych…balowicze pytają i pozdrawiają:)
i choć mi trudno zastąpić Taka Młodą Osóbkę to…robiłam co mogłam , ba-nawet nauczyłam się (tzn. próbowałam)kroków tanecznych samby i tanga argentyńskiego od znakomitych tancerzy na balu…:) i powiem tylko Tobie, że to znacznie trudniejsze niż słynny „moonwalk” M. Jacksona…a tego uczyliśmy się dwa lata temu…
Tak czy inaczej było bardzo radośnie i już czekamy na…V Bal Dziekana…oczywiście z Tobą!
z całusem dla całej Rodzinki,
Hania