30 lipca – 2 sierpnia ’12
Do Otwocka wyruszamy parę dni wcześniej. Chociaż samo podróżowanie nie przychodzi mi teraz łatwo postanawiamy odwiedzić naszą rodzinę w Dąbrowie Górniczej. Tam mieszka moja prababcia Wacia, która jest ode mnie starsza o 84 lata. Troszkę się dziwię, że jest dużo starsza, a trzeba się babcią zajmować prawie tak samo jak mną. Na szczęście nad Wacią czuwa wiele osób i specjalnie nie będę wymieniać kto, bo jeszcze bym kogoś pominęła. Dużo zdrowia babciu!
W Otwocku spotykam moją dobrą znajomą – Martynkę. Jesteśmy zakwaterowani na tej samej sali. Razem czekamy co powie lekarz i czy, po odpowiedniej jego decyzji, pojedziemy do domu bez gipsów. Policzyłyśmy – od dnia operacji i założenia nam gipsów minęło 70 dni.
To miał być wielki dzień. Już podczas ściągania gipsów strasznie bolało. Nikomu nie było aż tak miło by cieszyć się tą chwilą. Jeszcze wiele dni i miesięcy upłynie zanim ból w nóżkach minie.
Od Martynki dostałam broszkę. Przypięta do wózka przypomina mi o koleżance od gipsów. Pozdrawiam ją i jej rodziców. Czy zostawiliście Martynce gipsowe spodnie na pamiątkę?
W domu czeka na mnie mnóstwo pracy. I nie chodzi mi o żmudne ćwiczenia ale o przegląd szaf i zmianę garderoby. Witajcie sukienki i spódnice!