28 czerwca ’15
Na imprezę organizowaną przez Fundację „Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci” przyjechałam lekko spóźniona. Jako najstarsza weteranka wśród pacjentów hospicjum pozwoliłam sobie na odrobinę ekstrawagancji i w ten sposób wyraziłam swoje zdziwienie i niezadowolenie faktem, że Dzień Dziecka jest na końcu a nie na początku miesiąca?! Na to pytanie nikt nie udzielił mi odpowiedzi, ale co tam, przecież nie będę się dąsać. Za to jak tylko weszłam na salę „Starej Garbarni” mogłam od razu patrzeć na bawiące dzieci. Lubię być wśród krzyczących, śmiejących i przewracających się. Umalowane, przybrudzone, w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. Dlatego mogłam się czuć bardzo swobodnie – pluć, śmiać się i robić swoje ulubione głupie miny. Znacie te miny?
Można by pisać o zabawie jeszcze długo. Wymieniać pozytywne uwagi o organizacji imprezy, o ludziach, którzy bardzo się natrudzili by przygotować zabawy, potrawy i prezenty. Ale naprawdę wszystko się udało i było wspaniale. Dziękuję za miły dzień i proszę, abym następnym razem nie musiała czekać do końca czerwca na „Dzień Dziecka”.
Bardzo dużo zdjęć z imprezy można zobaczyć na stronie hospicjum, ale u mnie garstka też jest.