3 marca ’10
Nie był to najlepszy dzień dla moich rodziców. Byłam przebadać swój słuch w Ośrodku Protezowania Wad Słuchu. Pani doktor puszczała mi na słuchawkach dźwięki, zapewne dobrego rock&blues’a, a ja nic nie słyszałam. Naprawdę starałam się. Tata się denerwował a Pani otolaryngolog jak nie kręciła pokrętłami to poprawiała mi słuchawki, przyklejała na nowo czujniki na mojej głowie – szukała odpowiedzi – czy ja w ogóle słyszę. Maszyna, sucho i beznamiętnie, poinformowała: ta mała pacjentka jest głucha. A co na to powiedzą moje rehabilitantki z którymi się świetnie rozumiemy, bawimy a nawet tańczymy. Tata i mama nie dają za wygraną. Będą się bardzo starać o nowe, „mocniejsze” aparty słuchowe. Mam nadzieję, że kolor aparatów będzie pasował do mojej ładnej buźki. Pa.
Ps. ale za to słyszę co o mnie myślicie.