8 czerwca’24

Wiem, jeszcze nie dawno opisałam moje huczne osiemnaste urodziny, a tu kolejna relacja z Dnia Dziecka w hospicjum „Formuła Dobra”. Musicie zrozumieć, że nie mogło mnie tam zabraknąć. Od samego początku biorę udział w tej niesamowitej imprezie. I wszyscy o tym wiedzą, a przynajmniej Ci, którzy od wielu lat, bo od ponad dwudziestu, zapraszają mnie i hojnie obdarzają upominkami. Mam już swoje honorowe miejsce wśród starszyzny hospicjum. Siedzę, jak równy z równym, wśród lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy. Rozmowy toczą się o życiu. O ważnych, czasem o smutnych ale i o wesołych sprawach dotyczących naszej „hospicyjnej rodziny”. Często obserwuję bawiące się dzieci, które biorą udział w zabawach zorganizowanych przez wolontariuszy. Słucham muzyki i oglądam taneczne występy różnych grup artystycznych. Spoglądam na strażaków i policjantów. Tym ostatnim często towarzyszą ciężko pracujące psy poszukiwawcze. Sporo humoru daje mi widok zajadającego się taty. Widać, że lubi buszować po „szwedzkim stole”. Smakołyków jest ogrom. Później, już w samochodzie, usłyszę, powtarzaną jak mantrę, słowo: przesadziłem.

Tak wygląda mój Dzień Dziecka. Innego raczej nie będzie. Dziękuję, że ciągle jestem w zespole „Formuły” i mogę brać udział w tych wyścigach.

Możesz również polubić