Od 18 do 24 lutego ’09
Byliśmy w tym czasie w stolicy. Ja i mój tata odwiedziliśmy Jarka, który nas przyjął w swoim domu na Bemowie. Jak przyjemnie jest poprzestawiać komuś rzeczy, które oczywiście mają swoje upatrzone miejsca. Jarek cierpliwie to znosił. Nawet udostępnił nam swoje łóżko. Ale powiem szczerze nie wyglądał na załamanego. Dzięki Jarku za cierpliwość – wpisuję Cię na listę Dobrych Wujków. Oczywiście nie może na tej liście zabraknąć Mariusza, który przyjechał po mnie z Tenczynka i zawiózł do Warszawy, a później zrobił to wszystko jeszcze raz tylko w drugą stronę. No i nie zapomniał o urodzinach taty.
W stolicy, no cóż, niewiele widziałam, bo większość czasu spędziłam na oddziale chirurgii w Centrum Zdrowia Dziecka. Obyło się bez operacji, uff. Za to dostałam mnóstwo zastrzyków z botuliny oraz zalecono mi nową dietę. Dorosłym wydaje się, że jestem za chuda. A to nieprawda – jestem szczupłą, małą księżniczką. „Dzieci i ryby głosu nie mają” – potwierdzam. Teraz będę gruba i nie wiem jak tata i mama będą mnie nosić. Bo chodzić nie zamierzam!